AI to nie lekarz. Nie interpretuj wyników w internecie.

Kiedy w naszych rękach pojawiają się wyniki badań, naturalne jest, że chcemy jak najszybciej dowiedzieć się, co one oznaczają. Ciekawość, troska o zdrowie, a czasem też niepokój popychają nas do wpisania kilku liczb w wyszukiwarkę i szukania odpowiedzi w internecie. Niestety, w tym momencie wielu z nas wpada w pułapkę – bo sieć, choć pełna informacji, nie jest lekarzem i nie potrafi spojrzeć na nas w sposób całościowy. 

Lekarz nigdy nie ocenia wyników badań bez kontekstu – bierze pod uwagę wiek, płeć, objawy, historię choroby, przyjmowane leki, styl życia i wiele innych czynników. To, co dla jednej osoby jest niepokojącym odchyleniem, dla innej może być zupełnie prawidłowe. W internecie tego kontekstu brakuje. Gdy widzimy, że jakaś wartość jest „poza normą”, często automatycznie myślimy o chorobie, choć w rzeczywistości może to być zupełnie niegroźne zjawisko. 

Kolejny problem polega na tym, że nie wszystkie informacje, które znajdujemy w sieci, są rzetelne. Istnieją tysiące stron oferujących automatyczną „interpretację” wyników, ale wiele z nich tworzą osoby bez wykształcenia medycznego. Artykuły bywają przestarzałe, uproszczone, a czasem po prostu błędne. W dodatku wyszukiwarki internetowe kierują nas nie do najbardziej wiarygodnych źródeł, lecz do tych, które są najczęściej klikane. Popularność nie zawsze idzie w parze z merytoryczną wiedzą. 

Samodzielne wyszukiwanie informacji o wynikach czy objawach może też prowadzić do zjawiska, które specjaliści nazywają „cyberchondrią”. To stan, w którym z nadmiaru internetowych treści zaczynamy się zamartwiać i podejrzewać u siebie najgorsze choroby. Typowe, codzienne objawy – ból głowy, zmęczenie, wysypka czy lekko podwyższone CRP – mogą mieć dziesiątki przyczyn, od błahych po poważne. Jednak kiedy czytamy o nich w internecie, łatwo uwierzyć, że dzieje się coś groźnego. Ten niepotrzebny lęk potrafi bardzo obciążyć psychikę i utrudnić spokojne podejście do zdrowia. 

Warto też wiedzieć, że każde laboratorium stosuje własne metody badawcze i własne wartości referencyjne. To oznacza, że normy znalezione w internecie nie muszą odpowiadać tym, które zastosowano w Twoim badaniu. Porównywanie ich bez tej wiedzy może wprowadzić w błąd i wywołać niepotrzebny niepokój. 

Niektórzy ufają nowoczesnym narzędziom opartym na sztucznej inteligencji, które obiecują analizę wyników badań. Choć technologia ta potrafi być pomocna w pracy lekarzy, nie zastąpi człowieka. Sztuczna inteligencja nie widzi Twojej twarzy, nie słyszy tonu głosu, nie zna Twojej historii zdrowia ani sposobu, w jaki reagujesz na stres. Lekarz potrafi dostrzec drobiazgi, które dla algorytmu są niewidoczne – i właśnie dzięki temu może zrozumieć, co naprawdę dzieje się w Twoim organizmie. 

Zaufanie do informacji znalezionych w sieci może też sprawić, że ktoś zbagatelizuje objawy wymagające szybkiej reakcji lub odwrotnie – zacznie leczyć się na własną rękę, przyjmując niepotrzebne suplementy albo leki. Takie działania potrafią zaszkodzić, a czasem utrudniają lekarzowi postawienie właściwej diagnozy. 

Internet może być cennym źródłem wiedzy, ale tylko wtedy, gdy korzystamy z niego mądrze. Najlepiej traktować go jako narzędzie edukacyjne – sposób na lepsze zrozumienie tego, co mówi lekarz, a nie jako miejsce, w którym stawia się diagnozy. 

Najważniejsze jednak, by zawsze porozmawiać z lekarzem o swoich wynikach. To on zna Twój organizm, rozumie zależności między różnymi badaniami i potrafi spojrzeć na Ciebie jako na całość. Zanim pójdziesz na wizytę, możesz spisać swoje pytania i wątpliwości – lekarz pomoże Ci wszystko spokojnie wyjaśnić. 

Twoje zdrowie zasługuje na uwagę i troskę, ale także na rzetelną wiedzę. Internet może być pomocny, lecz tylko specjalista potrafi połączyć fakty, wyniki i objawy w spójną, prawdziwą historię o Twoim zdrowiu.